Co zobaczyć na Maderze – czyli najlepsze atrakcje Madery
Madera od dawna była moim marzeniem i w końcu udało się je spełnić. Teraz wiem jedno – na pewno będzie trzeba tam wrócić, bo to jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi. Madera jest zwana Wyspą Wiecznej Wiosny, więc o czymś to świadczy, prawda? Ogrom natury, która pochłania, zachwyca i wciąga to po prostu coś pięknego. Mam więc nadzieję, że ten wpis będzie co jakiś czas aktualizowany, ale już teraz udało nam się zrobić naprawdę dużo, dlatego dzielę się z Wami tym, co zobaczyć na Maderze.
Co trzeba wiedzieć o Maderze – informacje praktyczne
O Maderze mówi się, że jest Hawajami Europy – moim zdaniem Hawaje to Hawaje, a Madera to Madera. Jest po prostu sobą i jest przepiękna. Znajdziemy tutaj głównie powulkaniczne plaże, często z niemal czarnym piaskiem lub te kamieniste, piękne klify i zapierające dech w piersiach góry. No i lewady! Ale o tym później. Madera to część Portugalii, więc usłyszycie tutaj język portugalski, ale bez problemu z każdym dogadacie się po angielsku.
Pogoda na Maderze
Jakiej pogody spodziewać się na miejscu? Wiosny! I to niezależnie od pory roku – temperatura zmienia się nieznacznie, oscylując w granicach 20 – 26 stopni. Bardziej może zmieniać się ilość opadów, których zwykle więcej jest zimą i głównie na północy. Jednak łatwo od nich uciec – Madera jest bowiem całkiem mała – co jest fantastycznym ułatwieniem w planowaniu urlopu, bo pogoda potrafi być całkiem inna na północy i na południu, więc możemy sobie uciekać przed deszczem. Pół godziny drogi i już nie pada.
Jak poruszać się po Maderze?
Do głównych atrakcji Madery dostaniemy się komunikacją lub możemy zawsze wynająć taksówkę, co w większej grupie nie wyjdzie wcale drożej niż wynajem auta, jednak zdecydowanie najlepszym sposobem jest poruszanie się po wyspie wynajętym autem. Dzięki temu dotrzemy w każdy piękny zakątek. Jednak trzeba pamiętać, że uliczki i drogi na Maderze są okrutnie strome! Jeżeli więc nie czujesz się pewnie za kierownicą – odradzam. Ja bym nie dała rady nawet wyjechać z miasta, całość kierowania ogarniał Wojtek, a ja i tak czułam się jak na rollercoasterze! Jeżeli jednak stromizmy, ręczny i jazda na 1-2 biegu Ciebie nie przerażają, śmiało! Tym bardziej, że drogi są generalnie w fantastycznym stanie, czeka nas też przeprawa przez mnóstwo tuneli. Świetną bazą wypadową będzie Funchal, ale jeżeli macie auto, lepiej szukać noclegu na obrzeżach. My wynajmowaliśmy lokal w sercu starego Funchal i mieliśmy duży problem z parkowaniem.
Jak dostać się na Maderę?
Na Maderę możecie dolecieć tanimi liniami lotniczymi – często taniej jest leciec z przesiadką w Londynie niż bezpośrednio. Warto też sprawdzać oferty lotów czarterowych, często są nawet tańsze. Można też skorzystać z pakietu oferowanego przez biura podróży np. ITAKA, który obejmuje przelot wraz z transferem.
Jak dostać się z lotniska do Funchal?
Jeżeli nie wynajmujesz auta bezpośrednio na lotnisku, to bez problemu dostaniesz się do Funchal autobusem miejskim w cenie 5 euro w jedną stronę i za 8 euro w dwie. Przystanek znajduje się tuż przed terminalem przylotów.
Płatności na Maderze
W wielu miejsach na Maderze bez problemu zapłacicie kartą, ale warto mieć przy sobie trochę gotówki, bo nie da się tego zrobić wszędzie. My korzystaliśmy z Rewoluta i wypłacaliśmy gotówkę bez prowizji w większości bankomatów (za wyjątkiem Euronetu, który chyba w każdym kraju pobiera prowizję).
Najlepsze atrakcje Madery
Dochodzimy do najważniejszego punktu, czyli tego, co zobaczyć na Maderze! Jest tego sporo i od razu mówię, że podczas jednego pobytu nie da się zwiedzić całej wyspy – pomimo jej wielkości. Mamy lasy, wodospady, lewady, plaże, góry… Co koniecznie warto zobaczyć na Maderze?
LEWADY!!
Madera lewadami stoi – na całej wyspie jest ich mnóstwo i większość z nich tworzy cudowne szlaki spacerowo – trekkingowe. Czym są lewady? Z łacińskiego levar – czyli nieść – i to właśnie robią, bo niosą wodę deszczową z północy wyspy na jej południe. To po prostu wyjątkowo uroczy system nawadniający, który uratował wyspę. Na początku, w XV wieku, były tworzone przez prywatnych gospodarzy, nierzadko kosztem ich zdrowia i życia (praca na wysokościach, w skałach), aby nawadniać ich pola. Początkowo służyły też miejscowej ludności do … prania, gdyż na wyspie aż do XX wieku nie było dobrze rozwiniętej sieci wodociągowej. Aby poprawnie funkcjonowały, równolegle do nich tworzono ścieżkę, dzięki której można było obsługiwać drożność kanałów za pomocą śluz, obsługiwanych przez levadeiro. Dzięki temu obecnie wzdłuż lewad istenieją malownicze szlaki, które wiją się przez całą wyspę. Nierzadko są one bardzo wąskie i niezabezpieczone, a spacer lewadami dostarcza wielu emocji.
Obecnie lewady ciągną się aż przez około 3100 km, jest ich około 200, a na ich około 190 tuneli o łącznej długości ok. 90 km! Wykorzystywane są dalej w rolnictwie, ale również do napędzania turbin w elektrowniach wodnych. No i w turystyce – po właśnie z trekkingów lewadami Madera słynie najbardziej. Takich szlaków jest całe mnóstwo, każdy z nich ma swój numer i jest całkiem dobrze oznaczony. Warto planując je poczytać o trasie na tej lub na tej stronie. Jakie były nasze ulubione?
PR 9 – Levada do Caldeirão Verde
Nasza absolutnie ulubiona lewada! Niesamowicie zielona, wilgotna – można poczuć się, jak w dżungli. Pięknie widokowa i zwieńczona cudownym wodospadem, a mniej zatłoczona niż popularna Levada 25 fontes. Zaczyna się w Parque Florestal das Queimadas, koło Santany, gdzie jest też płatny parking i kawiarnia.
Potem jest już tylko lepiej! Szlak zajmuje 17,4 km w dwie strony, jest prosty do przejścia. Kiedyś można go było wydłużyć do Caldeirao do Inferno, ale obecnia ta część szlaku jest zamknięta (2023r.). Przejście jej zajmuje około 6 godzin. Dokładny opis znajdziecie tutaj. Czeka nas tutaj ogrom zieleni, cudowne widoki i klimatyczne tunele.
Na końcu szlaku czeka nas naturalne jezioro ze 100m wodospadem Caldeirao Verde. Jest przeboski!
PR 6 – Levada das 25 Fontes oraz PR 6.2 – Levada do Alecrim i PR 6.3 – Vereda da Lagoa do Vento
Levada 25 fontes jest chyba najsłynniejszą lewadą na wyspie – nie ma co się dziwić, bo jest piękna. Jest też jednak okrutnie zatłoczona, więc najlepiej ruszyć z samego rana – chociaż i tak nie unikniemy kolejek i tłumów. Warto jednak wrócić przez Levadę do Alecrim i po drodze odwiedzić cudne, a mało popularne Lagoa do Vento z wodospadem.
Start levada 25 fontes to parking na drodze ER 105, oznaczony na google maps właśnie tą nazwą. Zajmuje 4,3 km w jedną stronę (ok. 3 godziny). Na jej końcu czeka na Was Lagoa 25 Fontes – piękny wodospad z 25 źródłami, niestety zatłoczony okrutnie.
W drodze powrotnej, kiedy wrócimy do Casa de Rabacal warto zmienić trasę i przejść szlakiem PR 6.2/6.3 – levadą do alecrim do Lagoa do vento. Zaczynamy levadą 6.3 – schodząc do jeziora, a potem zamiast wracać do Casa de Rabacal wracamy tylko do rozwidlenia, nastepnie idziemy w górę do szlaku PR 6.2 – Levada do Alecrim, na rozwidleniu skręcamy w prawo i idziemy szlakiem PR 6.2, który doprowadzi nas z powrotem na parking. Na końcu czeka nas cudny wodospad, z małą ilością ludzi z jeziorkiem, w którym można się kąpać (choć my akurat kąpaliśmy się wtedy w strugach deszczu 🙂 ). Całość tego dnia zajęła nam około 5 godzin.
PR15 – Verada da Ribeira da Janela i PR 14 – Levada dos cedros
Mało popularne, a piękne szlaki, którymi można dotrzeć, aż do lasu Fanal. My zrobiliśmy całość Verady da Ribeira da Janela i kawałek Levada dos cedros. Szlak PR 15 to 2,7 km (około 1,5 godziny) w jedną stronę. Jest mało widokowy, ale za to zachwyca roślinnością – takich ogromnych paproci nie widzieliśmy nigdy w życiu. I te eukaliptusy strzelające aż do nieba! Jest bardzo prosty, na szlaku jest wiele drewnianych schodów – chociaż w deszczu było nieco ślisko. Ten szlak był kiedyś dawną drogą, używaną przez miejscowych do przedostawania się na południe wyspy.
Można kontynuować go przechodząc w PR14 – Levadę dos cedros, jedną z najstarszych na wyspie, która prowadzi aż do lasu Fanal i ma 7,2 km (około 3 godziny) w jedną stronę. Nie zdążyliśmy przejść jej całej, ale wiemy, że musimy to zrobić, bo już ten fragment był przepiękny!
PR 16 – Levada Fajã do Rodrigues
PR 16 – Levada Fajã do Rodrigues to bardzo prosta, teoretycznie, lewada, którą przejdziecie w obie strony w 3 godziny (7,9 km w obie strony). Po drodze są piękne widoki, ale nie jest to moja ulubiona lewada. Dlaczego? Jej główną „atrakcją” jest duża ilość tuneli. I o ile na innych szlakach tunele były bardzo spoko, to tutaj ścieżka, którą idziemy wzdłuż lewady jest naprawdę wąska – wyminięcie się z ludźmi idącymi z naprzeciwka jest niemal niemożliwe. Łatwo otrzeć sobie główę i generalnie dla mnie chodzenie tymi tunelami nie było przyjemne. Na końcu czeka nas aż 1 km tunel (około 20 minut w jedną stronę w ciemnościach). Ja po kilku krokach zawróciłam, kiedy wyobraziłam sobie, że mam tak iść 40 minut i jeszcze się z kimś mijać. Dla niektórych będzie to jednak pewnie fantastyczne doświadczenie.
SZLAK PR.1 – PICO AREIRO DO PICO RUIVO
Absolutnie najpiękniejszy szlak, jakim kiedykolwiek szłam. W obie strony zajmuje 12,2 km i prowadzi z Pico Areiro (1818 m.n.p.m.) do Pico Ruivo (1862 m.n.p.m.). Jest wymagający, ale bardzo warto! Po drodze czeka na nas tysiące schodów, które tak naprawdę są mega ułatwieniem – szlak jest bardzo prosty, ale wymaga jakiejś tam kondycji. Jeżeli nie lubicie chodzić po górach warto podjechać na parking pod Pico Areiro i przejść chociaż kawałek – bo już samo to miejsce jest obłędne.
Do tego szlaku mieliśmy 2 podejścia – pierwszego dnia pogoda powiedziała nam, że nic z tego. Drugiego z samego rana nadal nie było nic widać i padało, ale przynajmniej nie wiało złem i postanowiliśmy spróbować. Po kilkudziesięciu minutach zaczęła się magia! Chmury powoli się przesuwały, odsłaniając nam kolejne fragmenty widoku. Co prawda z samego Pico Ruivo nic nie zobaczyliśmy (trzeba wrócić!), ale za to już na powrót odsłoniło się nam całe Pico Areiro. To przepiękny szlak, na którym płakałam ze wzruszenia wielokrotnie. Konieczny punkt na Maderze!
PR 8 Ponta de São Lourenço – Półwysep Św. Wawrzyńca
Miejsce, w którym niemal zawsze jest słońce i rzadko kiedy pada to Ponta de São Lourenço, czyli wysynięty najdalej na wschód półwysep. Naprawdę warto się nim przejść – jest dość łatwy (może oprócz stromego podejścia na sam szczyt), a widoki są spektakularne. Klify, bijące z impetem fale, nieco pustynny krajobraz. Pod koniec szlaku można zejść do baru, w którym można zjeść bardzo smaczne kanapki i zjeść ciasta za całkiem dobrą cenę. Widok w gratisie. Szlak zajmuje 6 km w obie strony (około 5 godzin łącznie), trzeba zapłacić za wejście symboliczne 1 euro. Robimy to on-line, wchodząc na QR kod na kilku tabliczkach na trasie (przy parkingu zwykle nie ma zasięgu, więc można to zrobić później). Sam parking jest bezpłatny, ale zatłoczony – często trzeba zaparkować dużo niżej.
Las Fanal
Miejscem, które absolutnie trzeba odwiedzić – i koniecznie wtedy, kiedy jest mgliście – jest wawrzynolistny las Fanal. Wtedy możemy poczuć się tutaj jak w magicznym świecie fantasy. Tylko czekać, aż z mgieł wytoczą się utopce, a na niebie przeleci smok. W praktyce trzeba uważać na wyłaniające się z mgieł krowy (a głównie na byki!) i na to, żeby się nie zgubić. Bez mgieł las nadal jest piękny, ale nie robi AŻ takiego wrażenia. O mgły jednak bardzo łatwo, bo las znajduje się na wysokości 1150 m.n.p.m. Dla pewności najlepiej przyjechać z samego rana lub wieczorem.
Las Fanal znajduje się na górskim płaskowyżu Paul de Serra. Można tutaj dojechać (na bezpłatny Faial Parking) albo dojść Levadą dos Cedres. To jeden z najpiękniejszych cudów natury, który ma co najmniej 20 milionów lat i przetrwał epokę lodowcową! Drzewa wawrzynowe pokryte są różnymi naroślami, gałęzie wyginają się w różne strony, a glebę pokrywa gruba warstwa mchu. 15-40 milionów lat temu takie lasy porastały większą część Europy, obecnie możemy je zobaczyć jeszcze tylko w kilku miejsach, w obszarach Makaronezji (Madera, Azory, Wyspy Kanaryjskie i Wyspy Zielonego Przylądka). Jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na Maderze zajmuje obszar aż około 20% wyspy!
Plaża Seixal
Plaża, którą warto zobaczyć, aczkolwiek w praktyce nie aż tak piękna, jak pokazuje to Intagram 🙂 Jest bardzo malutka, zamyka ją niezbyt ładny port. Jednak na tym małym fragmencie naprawdę robi wrażenie! Mamy widok na klify, wodospad i niemal czarny, powulkaniczny piasek.
Punkty widokowe
Na Maderze warto zobaczyć chociaż kilka punktów widokowych, a będzie to łatwe, bo na wyspie jest ich całe mnóstwo! Będziecie je co chwila mijać, ale mi w pamięci utknęło kilka z nich.
Miraduoro do guidaste
Przepiękne klify, parking tuż przy punkcie. Mozna wyjść na małe przezroczyste platformy lub przejść się wokół.
Ponta do Clérigo – punkt widokowy, na który trzeba dojść
To absolutnie fantastyczny punkt widokowy, który całkowicie nas zachwycił. Nie jest jednak dla każdego – i dzięki temu byliśmy tam całkowicie sami! Trzeba bowiem do niego dojść, a trasa fragmentami nie jest łatwa. Jednak już sam szlak dostarcza doskonałych widoków, więc warto! Na szlaku spotkaliśmy tylko jedną parę w drodze powrotnej.
Startowaliśmy w Santanie, przy Caminho do Curtado, gdzie zostawiliśmy auto. Idziemy najpierw wzdłuż lewady, potem kawałek szlaku jest mocno stromy i nie ma jasno wyznaczonej ścieżki. Można posiłkować się trasą w apce All Trails. Potem szlak jest już łagodny, szeroki, chodź są tutaj spore przewyższenia jak na 2-3 godzinną trasę, idzie wzdłuż gospodarstw i zachwyca widokami. Całośc to 5,6 km, trzeba doliczyć czas na zachwyty i zdjęcia. Sam punkt widokowy to piękna skała, z której z każdej strony mamy cudowne widoki. Absolutny numer 1!
Miraduoro Ribeira da Janela
Cudna plaża z charakterystycznymi klifami piętrzącym się nad falami. Zaparkujecie bez problemu, potem trzeba przejść dosłownie chwilkę, aby podziwiać czarną, skalistą plażę i fale obijające się o klify. Niedaleko znajdują się baseny Porto Moniz i Verada Ribeira da Janela, a także plaża Sexial.
Miraduoro da Garganta funda, Miraduoro da Boa Morte i Miraduoro Ponta do Pargo
W okolicy Porto Moniz znajdziecie kilka punktów widokowych – podejrzewam, że zwykle duże wrażenie robi Miraduoro da garganta funda. Niestety, kiedy my tam byliśmy, wodospad był cały wyschnięty – to dopiero uświadomiło nam, że mimo, że wszędzie widzimy zieleń i dżunglę, to trafiliśmy na bardzo suchy sezon.
Niedaleko jest też piękne Miraduoro da Boa Morte, z małym kościołem i tarasem widokowym oraz Miraduoro Ponta do Pargo z biało – czerwoną latarnią. Oba bardzo piękne i warto po prostu za jednym zamachem odwiedzić te 3 punkty widokowe.
Porto Moniz i naturalne baseny
Może nie jest to nasz numer 1, ale warto zobaczyć. Przyjechaliśmy tutaj, bo mieliśmy nadzieję przejechać się kolejką Teleférico das Achadas da Cruz – czyli najstromszą kolejką na wyspie. Niestety, w maju jeszcze była zamknięta, więc obejrzeliśmy sobie widoczki z góry i pojechalismy do Porto Moniz. Same miasteczko nie jest ciekawe, ale są tutaj piękne naturalne baseny, w których można pływać – wstęp jest bezpłatny.
Plantacje bananów – Verada do nateiro i praia da Magdalena do Mar
Kiedy zmarznięci wracaliśmy z deszczowych lewad, zajechaliśmy na południe wyspy, żeby wygrzać się w słońu i przejść krótkim, pół godzinnym szlakiem RB2 Verada do nateiro. To cudny, lekki spacer wśród bananowców, naprawdę fajnie to zobaczyć! Tuż obok znajduje się plażą Magdalena do Mar, z której rozciąga się piękny widok.
Funchal
Na Maderze warto zatrzymać się w Funchal, jako w bazie wypadowej – miasto żyje każdego dnia, znajdziemy tu mnóstwo knajp (o jedzeniu będzie osobny wpis!) i możemy się napić pysznej ponchy. Funchal powstało w XV w., kiedy to osiedlili się tutaj portugalscy kolonizatorzy. Szybko stało się ono głównym portem wyspy, a dzisiaj to tętniące życiem miasto. Jego nazwa pochodzi od portugalskiego „funcho”, czyli koper włoski, który bujnie porastał kiedyś okolicę. Co zobaczyć w Funchal?
Nas najbardziej zauroczyło Stare Funchal (Zona Velha) – można sie tu przespacerować główną ulicą Rua de Santa Maria, podziwiać cudownie pomalowane drzwi, zjeść gorące pasteis de nata (nawet w nocy!), pospacerować wąskimi uliczkami, zobaczyć fortecę św. Jana Chrzciciela (my spaliśmy tuż obok).
Niedaleko jest tłumny i głośny Mercado dos Lavradores – uwaga! Nie warto tutaj niczego kupować, bo jest zwyczajnie drogo. Ale warto doświadczyć tego, spróbować owoców, którymi sprzedawcy częstują turystów, obejrzeć targ rybny i zobaczyć na własne oczy słynną na całej wyspie rybę espada.
Po drugiej stronie ulicy czeka nas dalej żywe nocą i oświetlone Funchal, piękne posadzki, park miejski i śliczna katedra (Se). W tej okolicy trafiliśmy na kilka dni festiwalów z lokalnymi zespołami, ponchą w każdym smaku. Cudowny klimat!
W Funchal znajdziecie też podobno cudowny Ogród Botaniczny – zostawiliśmy go jednak na następny raz, nie zdążyliśmy go odwiedzić. Można też wjechać kolejką na Monte Palace i zjechać wiklinowymi saniami … po asfalcie! Te kosze saneczkowe (tobogany) mają długą historię i były naprawdę używane w celach transportowych z Monte do Funchal, ale przejażdża nimi jest droga.
Czego naszym zdaniem nie warto zobaczyć na Maderze?
Było takie miejsce, które zobaczyliśmy tylko po drodze i bardzo dobrze – bo jechać tam specjalnie, naprawdę nie ma po co. Mowa tutaj o Santanie – ze słynnymi, pokrytymi strzechą domkami. W praktyce jest ich bardzo mało, a przed każdym stoi tłum czekający na zdjęcia.
Madera to bezsprzecznie jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałam w życiu – jest u mnie na podium obok Tajlandii i Gruzji. I na pewno chcę tam wrócić, bo jest jeszcze tyle cudownych miejsc do zobaczenia. A Ty? Kiedy wybierasz się na Maderę?