Gdzie i co zjeść w Neapolu – kulinarny przewodnik
Na wyjazdach wakacyjnych porzucam zdrowe jedzenie i jem lokalnie. A Neapol to definitywnie pizza. Dużo pizzy! Całe morze pizzy! I to jaka. To właśnie tam zjadłam najlepszą pizzę w moim życiu, o której śnię po nocach. Śmiało mogę powiedzieć, że zepsuła mi ona życie, bo teraz już żadna inna mi tak nie smakuje. Szkoda, że nie da się jej zamówić na dowóz do Polski. Ale to chaotyczne, włoskie miasteczko to nie tylko pizza, ale cała masa innych pyszności. Dlatego chciałam się podzielić z Wami tym, co gdzie i co zjeść w Neapolu – kulinarny przewodnik dla tych, którzy szukają pysznych smaków i nie boją się postać po nie w kolejkach. Nie bójcie się, miejscówki na pizzę są nawet dwie! Oto najfajniejsze moim zdaniem knajpy w Neapolu.
Neapol – chaotyczne miasto tętniące życiem
Zanim przejdę do jedzenia, kilka słów o mieście samym w sobie. To chaos, niewątpliwie. Ogromny brud, cała masa śmieci, hałas – nie ma co się oszukiwać, nie jest to typowo europejskie czyste miasto. Ale serio, to wszystko ma taki niesamowity klimat, że nie chce się stamtąd wracać. Ja miałam wrażenie, że przeniosłam się do całkiem innego świata. Do tego dochodzą cudowne, wąskie uliczki ukryte między niezwykle wysokimi kamienicami i porozwieszane między nimi pranie. Ludzie, oglądający telewizję w swoich domach, których nie da się nie podejrzeć, bo okna wychodzą prosto na chodnik. I nadjeżdżające z każdej strony skutery, które są wszędzie, absolutnie wszędzie.
Neapol to też wspaniała architektura. Wszystkie budynki są klimatyczne, a idąc ulicą co rusz wyrasta zza rogu jakiś monumentalny kościół. Jeżeli Wasze oczy potrzebują więcej przestrzeni, dobrze jest wybrać się pooglądać morze z zamku Castel Nuovo albo panoramę miasta ze wzgórza, na którym stoi zamek Castel Sant’Elmo.
Ale do rzeczy!
Pizza, pizza, pizza!
Na mojej liście 10 miejsc, w których warto zjeść w Neapolu są tylko dwie pizzerie, chociaż pizzy jadłam dużo więcej. Czasami nie trafiłam dobrze, czasami jadłam poza Neapolem (robiłyśmy też wycieczkę do Amalfi i Herkulanum). O kilku miejscówkach piszę, pomimo, że nie dałam rady tam dotrzeć – zabrakło czasu. Ale wiem od Neapolitańczyków, że te miejsca są oblegane, a i po zajrzeniu w talerz ślinianki zaczęły pracować i płakać się chciało, że żołądek jest tylko jeden.
Neapol na słono
- L’Antica Pizzeria da Michele
Pierwsze miejsce, do którego musiałyśmy iść i pierwsze, do którego weszłyśmy zaraz po przyjeździe. Spałyśmy bowiem dosłownie za rogiem! Przed wejściem panuje ogromny – typowo neapolitański – chaos. Najpierw trzeba podejść do wejścia i poprosić o numerek. Następnie cierpliwie czekamy w tłumie ludzi – co sprzyja nawiązywaniu znajomości 😉 W tym czasie niziutki i chudziutki Włoch wykrzykuje z werwą włoskie numerki i tu trzeba sobie przyswoić, jak brzmi nasz numer po włosku. Inaczej ucieknie nam kolejka! Polecam kupić sobie w barze naprzeciwko zimne piwo, które umili czas oczekiwania. My ok. 12:00 czekałyśmy jakieś pół godziny.
Siadamy we wskazanym miejscu, zwykle obok innych ludzi, co też jest super! My poznałyśmy bardzo ciekawą parę ze Stanów i północnych Włoch. I w końcu trafia na nasz stół ogromna, ogromna pizza! W menu jest tylko Marinara i Margherita za całe 4 euro, więc wybór jest prosty. A smak? Nigdy wcześniej takiej pizzy nie jadłam. Smakuje jak coś pomiędzy pizzą a chlebkiem naan i jest niesamowicie wilgotna. I przepyszna! Już tęsknie.
- Pizzeria Gino e Toto Sorbillo – czyli najlepsza pizza na świecie
Tutaj zjadłam najlepszą pizzę w moim życiu. Śni mi się do tej pory i przez nią nie jestem w stanie szczęśliwie smakować żadnej innej. Była absolutnie doskonała. Wilgotna w środku, z wysokimi, puszystymi i chrupiącymi rantami – ale jednak też bardziej znana smakowo niż ta z da Michele. Menu jest bardzo rozbudowane, ceny wahają się od 4 euro do ok 8-9. Dodatki są najwyższej jakości. Ja jadłam pizzę z ricottą, mozzarellą, pikantnym salami i świeżymi ziołami za 6,5. Coś przepysznego.
Tu również nastawcie się na czekanie. My przyszłyśmy 20 minut przed otwarciem (otwierają o 12:00) i już stała długa kolejka. Lokal jest jednak ogromny i od razu weszłyśmy do środka. A sama obsługa niezwykle miła i sprawna.
- Pescherria Azzura
Na odpoczynek od pizzy oczywiście owoce morza! Neapol to w końcu miasto portowe i owoców morza tu pod dostatkiem. Nam polecono (i słusznie!) malutki lokalik – Pescherria Azzura. To bardziej sklep, gdzie można kupić świeże ryby i inne morskie stworzenia, a zaraz obok możemy zamówić pyszny talerz smażonych w panierce krewetek, kalmarów i ośmiornicy. Boskie.
- Tratorria de Nennella
To miejsce, do którego bardzo chciałyśmy iść, ale już nie zdążyłyśmy. Jest pełne Neapolitańczyków, którzy za bardzo rozsądne ceny zajadają się domowymi makaronami i tanimi karafkami domowego wina. W menu nie ma cen, o wysokości rachunku dowiadujecie się przy wyjściu, ale z tego co słyszałyśmy oscylują w okolicach 6-7 euro za porcję makaronu.
- Street food! Czy targi uliczne, markety.
Oprócz wizyt w knajpach warto mieć oczy szeroko otwarte, bo w wielu miejscach można napotkać miejscowe targi i wystawców z lokalnymi pysznościami. Możecie na nich kupić świeżutką mozzarellę di buffala, pyszne wędliny czy chrupiące słone Taralli – które mnie urzekły! Kupiłam chyba cały worek. To słone ciasteczka, idealne do piwa!
Neapol na słodko
- Sfogliatelle u Attanasio
Wyobraźcie sobie ciepłą ricottę z owocami kandyzowanymi ukryta w gorącym, rozwarstwiającym się, chrupiącym cieście. Macie to? To czysta rozkosz i o ile, sfogliatelle możecie znaleźć na każdym kroku to warto wybrać się do Attanasio na Vico Ferrovia (koło Dworca), bo nigdzie indziej nie jadłam lepszych. To jest po prostu szczęście.
- Lody w Casa Infante
Jeżeli myślicie, że kiedyś tam jedliście pyszne pistacjowe lody, to się mylicie. Spróbujcie pistacji od Casa Infante, a rozpłyniecie się ze szczęścia. Do tego cała masa innych, absolutnie doskonałych smaków w ogromnych porcjach. Dobrych zdjęć nie ma, bo lody znikały za szybko.
- Baba
Tutaj fanką baby była moja siostra. Baba to po prostu biszkopt w kształcie babeczki, sowicie nasączony rumem, a czasami także z dodatkowym kremem. Znajdziecie je absolutnie wszędzie.
- Il Cafe alla Nocciola w Il Vero Bar del Professore albo Gambrinus
Nie jestem fanką kawy na słodko, ale cafe alla nocciola jest po prostu pysznym deserem. Mocna czarna kawa z kremem z orzechów laskowych. Najlepsza w Il Vero Bar del Professore albo w Gambrinusie. Pychota!
- Aperol Spritz w Cammarota Spritz
Na końcu coś na każdy wieczór w Neapolu, czyli uwielbiany przeze mnie Aperol Spritz. W Neapolu bardzo popularne jest picie go w małych plastikowych kubeczkach. W Dzielnicy Hiszpańskiej znajdziecie Cammarota Spritz, gdzie wypijecie go najtaniej i z bardzo duża ilością Aperolu. Za kubeczek zapłacicie całe 1 euro! To najtańszy Aperol Spritz w mieście.
Neapol ma gastronomicznie bardzo dużo do zaoferowania i na pewno wybiorę się tam jeszcze kiedyś, choćby po to, żeby spróbować innych miejsc. Jedźcie koniecznie i jedzcie! Bo jedzenie jest tam absolutnie doskonałe! Smacznego!