Rozkosznie się to czyta! – czyli recenzja książki „Rozkoszne” Michała Korkosza
Rozkosznego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. To człowiek, który nakręca ślinianki już samymi słowami – po przeczytaniu opisów jego dań zwykle rzuca się szybko telefonem i biegnie do kuchni, bo na plecach przechodzą ciarki, kiszki marsza grają jak nigdy dotąd, a kubki smakowe skaczą z podekscytowania. Nie znam żadnego innego blogera kulinarnego, który tak pięknie pisze o jedzeniu – to jest wręcz erotyczne i niepoprawne! Wiedziałam więc, że po najnowszej książce Michała Korkosza mogę spodziewać się podobnych emocji. I miałam rację! „Rozkosznie” to cudowna pozycja naszpikowana wegetariańskimi polskimi daniami opisanymi w ten znany mi i ukochany sposób. Uwielbiam i polecam.
Kuchnia polska bez mięsa – to tak się da?!
Nie będe kłamać. Nigdy nie byłam wielką fanką kuchni polskiej. Pierogi – wiadomo, no tego się nie da nie kochać. Ale poza tym? Zjem, zjem, ale nigdy przenigdy nie myślałam sobie „Ależ ja bym zjadła schabowego/ bigos/ krupnik/ kiełbaskę”. Mięso jadam rzadko, nie przepadam również za ciężką kuchnią, a z taką zawsze kojarzyła mi się ta polska. Babcia serwowała zwykle zrazy w sosie pieczeniowym, krupnik, którego nienawidziłam, a mama – schabowe w panierce, z której skrupulatnie je obierałam.
Rozkoszny w swojej książce karci jednak moje myślenie i pokazuje, że nie! Mówi mi „ja Ci jeszcze pokażę, że Ty tą polskość w kuchni uwielbiasz”. I ma rację! Bo uwielbiam tę polską kuchnię, którą przedstawia Michał – opartą na warzywach i pysznych mącznych daniach. Znajdziemy tutaj pomysły na rozkoszne śniadania, obiady mączne i nie tylko i obłędne wypieki.
„Fresh from Poland: New Vegetarian Cooking from the Old Country”
Michał Korkosz prowadzi swojego bloga po polsku, ale znany jest poza granicami kraju, od kiedy wygrał mnóstwo nagród magazynu „Saveur” w kategorii fotografii kulinarnej. „Rozkosznie” to tak naprawdę polska edycja książki pod fantastyczną nazwą „Fresh from Poland: New Vegetarian Cooking from the Old Country”, którą Michał stworzył dla nowojorskiego wydawnictwa. Okazało się, że polscy czytelnicy zaczęłi domagać się swojskiej edycji tego wydania – pierwszy raz chyba słyszę o tym, żeby zagraniczna książka o polskiej kuchni była tłumaczona na język polski – a to o czymś świadczy!
Ja osobiście już miałam kupować nowojorską edycję, ale wtedy dowiedziałam się, że ma powstać jej polska wersja. I cieszę się, że poczekałam – bo brakowałoby mi tych cudownie nieziemskich i przyprawiających o dreszcze opisów w oryginale. „Rozkosznie” nie tylko cudownie się ogląda (zdjęcia są minimalistyczne, proste, klimatyczne -fantastyczne!), nie tylko doskonale się z niej gotuje i piecze (o mamo, ileż ja mam z niej do wypróbowania!), ale też świetnie czyta. A ja to ogromnie doceniam w książkach kulinarnych – chcę, żeby były dla mnienie tylko indeksem przepisów, ale doświadczeniem. Lekturą na wieczór (chociaż to grozi nocnym pieczeniem) czy do śniadania. I tak jest w tym przypadku. Polecam gorąco każdemu!
I w końcu, wielkie brawa dla wydawnictwa Otwarte za kolejną pozycję, która cieszy oko. Uwielbiam książki kulinarne tego wydawnictwa – są zwykle na tyle piękne, że używam je czasami nawet jako rekwizyty na zdjęciach 🙂
Interesują Was recenzje książek kulinarnych?
Na blogu polecałam Wam ich już kilka – zwłaszcza pozycję „Salt,fat,acid,heat” albo „Tak dziś jemy„. Koniecznie przeczytajcię równiez „Portugalię do zjedzenia” i „jak nakarmić dyktatora„.