Portugalia do zjedzenia – recenzja książki Bartka Kieżuna
Portugalię odwiedziłam 3 lata temu. O mojej miłości do niej, miejscach, które zwiedziłam, w których jadłam i za którymi tęsknie możecie przeczytać tutaj. Ostatnio cały ten piękny wyjazd przypomniał mi się ze wzmożoną siłą za sprawą Barta Kieżuna, który stworzył wspaniałą książkę, przez którą znowu mnie nosi, znowu mną rzuca, znowu mam ochotę kupić bilety, wsiąść do samolotu i przenieść się do krany bacalhau i pasteis de nata.
Nie tylko przepisy, a historia, wspomnienia i opowieści
„Portugalia do zjedzenia” to nie tylko przepisy, to wgląd w tradycję miast i miasteczek Portugalii. To krótkie urywki z podróży autora, wspomnienia okraszone odtworzonymi przez niego potem daniami, które degustował na miejscu. Uwielbiam takie zwiedzenia, bo sama podróżuję dla jedzenia i po jedzenie. I niezwykle doceniam literaturę kulinarną, która wnosi coś ponad same przepisy. Ta wnosi, porywa i wciąga. I już mam ochotę zrobić listę miejsc, do których muszę wrócić, aby spróbować serwowane przez autora przysmaki. I jaka radość, kiedy okazuje się, że oboje polecamy w Porto przypadkowo odkrytą knajpę Adulea!
Polecam ogromnie fanom kuchni, podróży, Portugalii i ciekawskim świata.