Meshi – moja opinia o kulinarnym przewodniku po kulturze Japonii Katherine Tamiko Arguile

Uwielbiam dostawać prezenty do wydawnictw, bo pozwala mi to odnajdywać prawdziwe perełki książkowe, po które niekoniecznie sama bym sięgnęła w księgarni. Ostatnio otrzymałam od Wydawnictwa Znak jedną z takich perełek, której lektura jest niezwykle relaksująca i przyjemna i warto ją czytać w rytmie slow – mowa o „Meshi – kulinarnym przewodniku po kulturze Japonii” pióra Katherine Tamiko Arguile.

Meshi - moja opinia o kulinarnym przewodniku po kulturze Japonii Katherine Tamiko Arguile

Meshi – tylko i aż

Tytułowe meshi to gotowany ryż – aż! Bo właśnie wokół idealnie przyrządzonego, japońskiego ryżu obraca się niemal cały kulinarny świat Japonii, a także świat kulturalny, rodzinny, społeczny. Wokół tego ryżu, którego ani ziarenka nie wolno zmarnować, w który nie wolno wbijać pionowo pałeczek, który należy celebrować, bo syci, koi i odżywia. Książka ta to nie jest zwykła kulinarna pozycja z przepisami, ba! nie znajdziemy w niej ani jednego zdjęcia. Przepisy się tu pojawiają, ale nie jest to, co w niej najważniejsze. Tak, jak meshi jest podstawą kuchni japońskiej, tak podstawą „Meshi” są uczucia, wspomnienia, emocje związane ze zbitką dwóch kultur (angielskiej i japońskiej) w autorce i jej relacja z rodzicami. I ogromna tęsknota, która przebija się z tej książki nad wyraz.

Nie spodziewałam się, że znajdę tutaj tak kojące i ciekawe opowieści o Japonii, przeplatane ukazaniem pięknej relacji matki i córki, uroczymi wspomnieniami z dzieciństwa i wypełnione wielką tęsknotą do Japonii.

Deszcze zbożowe i mały śnieg

Książka podzielona jest na pory roku – nie cztery, ale na 24! To pory roku takie jak „mały śnieg”, „lekki upał” czy „zimna rosa”. Już sam taki, japoński podział ukazuje jak bardzo w Japonii ceni się sezonowość, rytm życia i docenia każdą, nawte najbardziej nieznośną pogodę. Bo to jest jej czas.

Każda pora zaczyna się od opowieści – i to właśnie te opowieści, a nie przepisy są tutaj głównymi bohaterami. Autorka zabiera nas to do swojego dzieciństwa, to na ulice Tokio lub wakacje w Japonii, przenosi nas do swojego domu w Australii, po to aby zaraz odbiec myślami i zabrać nas ze sobą, żebyśmy poczuli klimat japońskiego Bożego Narodzenia. W końcu – pokazuje nam swoją relację z rodzicami, a zwłaszcza z matką – i ogromną miłość, która je wspomniała, a także tęsknotę po tym, jak odeszła.

„Meshi” to cudowna, momentami wzruszająca, niezwykle ciekawa książka, dzięki której nie tylko dowiemy się całego mnóstwa ciekawostek na temat Japonii, ale także spędzimy dobrze czas – bo świetnie się ją czyta. Jest napisana lekkim piórem, trochę pamiętnikowo. Dzięki temu jest tak autentyczna.

Meshi - moja opinia o kulinarnym przewodniku po kulturze Japonii Katherine Tamiko Arguile

Przejdźmy do kuchni

Wspominałam, że w „Meshi” przepisy nie są najważniejsze, ale są równie ciekawe! Każdy opis wieńczą 1-3 przepisy związane z daną historią i sezonem. Chociaż wiele składników jest u nas trudno dostępnych, to naprawdę kusi, żeby wybrać się do sklepu azjatyckiego i wygrzebać, chociaż część z nich, żeby wypróbować te pyszności. Dania są bardzo proste – i główna trudność polega właśnie na skompletownaiu składników. Nie znajdziecie tu przepisów na znane nam sushbi czy ramen – a autentyczne, dużo mniej znane w kulturze europejskiej przepisy japońskie.

Obecnie mamy porę RIKKA – początek lata, który trwa do 20 maja. Zaczęły już śpiewać żaby, na powierzchnię wychodzą robaki, a niedługo bambus puści pędy. To czas na chrupiące pikle z ogórków i zupę miso – warto zrobić, spróbować – i warto przeczytać „Meshi”!.

Meshi - moja opinia o kulinarnym przewodniku po kulturze Japonii Katherine Tamiko Arguile

*współpraca barterowa z Wydawnictwem Znak



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *