Czekośliwka dyniowa – powidła z dynią, czyli zdrowa nutella
Lubicie jesienne przetwory? Wszyscy pewnie już znają czeko-śliwkę, czyli śliwkową, zdrową nutellę – bo te powidła w smaku przypominają delikatni właśnie ten popularny czekoladowo – orzechowy krem. O ile nutelli nie lubię (tak, wiem, jestem chyba jedyną osobą na świecie!), to czekoladowe powidła śliwkowe mogłabym wyjadać ze słoika łyżką i nigdy mi się nie znudzą. A już rozsmarowane na świeżym, upieczonym w domu chlebie to istna poezja..i tak najczęściej znika pół bochenka. Moje powidła nieco urozmaiciłam, dodając im jesiennego akcentu. Bo oprócz śliwek i kakao, znajdziecie w nich też dynię. I oto przed Państwem – czekośliwka dyniowa! Ta dam!
Zdrowa nutella śliwkowa z dynią
Dlaczego wszyscy porównują czekośliwkę do nutelli? Może rzeczywiście delikatne podobieństwo jest, ale jak dla mnie smakowo wygrywa ta zdrowa wersja. Bardziej chodzi chyba o to, że to świetny zamiennik popularnego, przesłodzonego i pełnego oleju palmowego kremu. Taka fit konfitura czekoladowa. Skład to tylko owoce i kakao, a dodając dynię zyskujemy dodatkowo ciekawszy smak i kilka innych wartościowych składników. To co? Wybieracie nutellę czy chcecie dowiedzieć się jak zrobić czekośliwkę fit?
Przepis na ten dżem jest niesamowicie prosty, a najwięcej zachodu w wykonaniu zajmuje wypestkowanie śliwek. Domowa czekośliwka bez cukru jest najlepsza – naprawdę nie ma po co dosładzać słodkich owoców, tym bardziej, że w tej wersji słodzimy je również dynią. A w ten sposób powidła mają mniej kalorii, co oznacza, że można zjeść ich więcej. Fajnie, co?
Czekośliwka dyniowa – jak to się robi?
Ilość porcji: ok. 3-4 słoiki
Składniki:
2 kg śliwek węgierek
½ małej dyni hokkaido
2 łyżki prawdziwego kakao
Przygotowanie:
Śliwki kroimy na pół, usuwamy pestki. Dynię kroimy w kostkę (nie trzeba jej obierać). Wszystko wrzucamy do garnka i gotujemy pod przykryciem na małym ogniu 2-3 godziny, uważając, aby powidła nie przywarły. Następnego dnia gotujemy jeszcze ½ godziny. W razie potrzeby blendujemy. Jemy od razu albo pasteryzujemy.
Pasteryzacja:
Są różne metody pasteryzacji. W każdym wypadku najpierw wyparzamy słoiki i je osuszamy. Następnie wypełniamy je powidłami, zostawiając 1 cm wolnego miejsca i oczyszczamy brzegi. Teraz możecie albo wstawić je do garnka z wodą (do 3/4 wysokości przetworów) albo wybrać metodę pasteryzacji w piekarniku, którą osobiście wolę. Słoiki wstawiamy do zimnego piekarnika, układając je na blasze w ten sposób, aby się ze sobą nie stykały. Nastawiamy temperaturę do 130ºC. Pasteryzacja na sucho trwa około 30-40 minut i po tym czasie wyłączamy piekarnik, uchylamy go i pozostawiamy przetwory w piekarniku na kolejne 30 minut, by wystygły. Po tym czasie, wciąż gorące słoiki wyjmujemy i ustawiamy na ściereczce na blacie do całkowitego ostygnięcia.
Co nieco o fotografii kulinarnej – czyli jak zrobiłam to zdjęcie? Krótki poradnik.
Standardowo już chciałam podzielić się z Wami kilkoma wskazówkami dotyczącymi procesu robienia zdjęcia potrawy. Tym razem miałam szczęście, bo fotografowałam przy pięknym, jesiennym słońcu. Nie miałam za bardzo czasu na stylizację, więc wykorzystałam parapet przy oknie – który jest pokryty drewno-podobną okleiną. To on stanowi tutaj główne tło, a z prawej strony pada światło. Nie stosowałam w tym wypadku żądnego dyfuzora (nie był potrzebny), ani odbijających blend. Zależało mi na szybkiej akcji i wyjątkowo robiłam zdjęcie z ręki, bez statywu.
W tle leży szalik zakupiony w Primarku, po prawej ustawiłam kawełek pieńka, który spiłował dla mnie specjalnie mój kochany Tato. Na pieńku stoi wazonik wyszperany za grosze na targu staroci, a w wazoniku igliwie kupione w kwiaciarni (zabijcie, ale nie pamiętam, jak się ono nazywa!) i kilka gałązek zebranych podczas spaceru. Główny bohater, czyli nasza pyszna śliwkowa konfitura, trafił do małego słoiczka, a łyżeczka została niecnie wyniesiona z domu rodzinnego 🙂 Cała stylizacja i sesja zajęły mi w tym wypadku dosłownie kilka minut.
Parametry: ISO 100, f/2.5, 1/100
Mój sprzęt: Nikon D5200, obiektyw Nikkor 50 mm f / 1.8 .